A.

Share your story

Dzień, w którym dowiedziałam się o ciąży (kolejnej ciąży) był jednym z najgorszych dni w moim życiu. Spóźniał mi sie okres, właściwie to nie miałam regularnego cyklu, po pierwszej ciąży jeszcze mi sie nie uregulował. Drwiąc sobie z całej historii, zadzwoniłam do "mojego faceta" i śmiejąc się wypowiedziałam słowa : kup mi test ciążowy , nie mam okresu zmieniła mi sie strasznie cera i jakoś dziwnie sie czuje, chce mieć pewność że po prostu spóźnia mi sie okres ze względu też na owe zapalenie które mi dokuczało od jakiegoś czasu. Wiec jak wrócił do domu z testem w reku nie zwracałam uwagi na to czy wykonam go nad czczo , poszłam wiec do toalety i zrobiłam go pasek zaczynał sie zabarwiać, przy pierwszej ciąży od razu pokazał sie pierwszy pasek i zaraz drugi , tym razem nie pokazała sie pierwsza kreseczka tylko ta która oznajmia że ciąży nie ma a test został wykonany poprawnie. Ucieszyłam się niesamowicie, lecz gdy spojrzałam drugi raz zobaczyłam niewyraźna drugą kreseczkę, która z sekundy na sekundę się coraz bardziej zabarwiała .. Dziewczyny mówię wam niesamowicie okropne uczucie. Strasznie zdenerwowana wyszłam z ubikacji poszłam do pokoju gdzie siedział " mój facet" rzuciłam w niego tym testem, rozpłakałam się nie wiedziałam co robić nie wiedziałam o stronie "Women on Web" szukając pomocy obdzwaniając wszystkich lekarzy w mojej miejscowości żaden nie był skory do pomocy , każdy odmawiał mi. Długo szukałam domowych sposobów na poronienie, ale niestety stosując je żadne nie skutkowały : gorące kąpiele, Wit C1000, herbatka przeczyszczająca dopochwowo , po prostu żaden to wszystko odgrywało się tylko na moim organizmie. Gdy straciłam już nadzieje, trafiłam na forum, pisało na nim by w wyszukiwarkę wpisać hasło "kobiety na fali" tam była podana strona właśnie Women. Bez zastanowienia wypełniłam kwestionariusz napisałam o zmniejszenie darowizny, uzyskałam pomoc od tej instytucji. Szukałam banku by dokonać przelewu, kiedy go zrealizowałam napisałam e mail z potwierdzeniem przelewu , paczka została nadalna 31grudnia dotarła 11stycznia, no i się zaczęło... we Wtorek poszłam do ginekologa, bardzo przemiły mężczyzna, który najpierw zastosował u mnie kuracje z luteina pod jezyk ( przedawkowanie) , ale ona równie nie pomogła. Poprosiłam go o wykonanie badania USG, bez żadnego problemu je wykonał z obliczeń od okresu powiedział że to 10 tc a z badania wynika że to około 9 tc , ucieszyłam sie opowiedziałam mu o tabletkach zamówionych, oczywiście powiedział że nie zna ich działania ale nie zganił mnie, potwierdził że mogę się kontaktować z nim z każdą wątpliwością. To był cud , może nie pomógł mi sam , ale zaoferował opieke i dodam jeszcze że po wszystkim pozwolił mi przyjść na badanie kontrolne.
Przejdę do sedna sprawy , więc w środe o godz 6 rano wzięłam Mifepristone, z niecierpliwością odczekałam 24 godziny. Nastepnego dnia o 6 rano wzięłam pierwszą dawkę Misoprostolu (4 tabletki pod język), gdy minęło 30 minut tabletki sie rozpuściły a ja gwałtownie dostałam dreszczy, podejrzewam że była to gorącza ale nie zmierzyłam jej nie byłam wstanie wstać z łóżka a " moj facet" otulał mnie kołdrą i mocno przytulał (dziecko które ma rok spało obok nas). Po kolejnych 30 minutach poczułam że muszę udać się do toalety, zrobiłam siusiu wstałam i zobaczyłam pierwszą krew, ucieszyłam się. poszłam położyłam się od razu napisałam do przyjaciółki, o tej wiadomości. Leżąc ciągle miewałam dreszcze , gorączka która wystąpiła to 37,7 stopnia C , brzuch pobolewał jak w czasie miesiączki. Nagle po kolejnej wizycie w toalecie , objawy minęły zaczęłam się denerwować że coś idzie nie tak. Przez kolejne dwie godziny nic się nie działo, a ja zdrzemnęłam się. Wybiła godzina 9 mój syn obudził się ja już ze zdenerwowania chodziłam po mieszkaniu w tą i z powrotem. Zaczął znów pobolewać mnie brzuch , obudziłam ojca mojego dziecka bo również przysnął. Moj synuś wszystko wyczuwał przytulał sie i nie odstępował mnie na krok.
NO I SIĘ ZACZĘŁO ! bóle się nasilały, ale krew leciała nie tak jak inne dziewczyny opisują że jak z kranu , słabo jak kończąca się miesiączka. Ból z każdą minutą był coraz silniejszy, byłam przygotowana na skurcze, które dostałam podczas pierwszego porodu, ale naprawdę mogę z czystym sumieniem się przyznać, że ten ból był o wiele wiele silniejszy, myślałam że nie przydadzą się leki przeciwbólowe a tu jednak bez nich myślałam że umrę. Zwijałam się na łóżku starałam sie nie krzyczeć ale niekiedy to było koniecznością. Bole trwały bardzo długo od godziny 9 do godziny 12 . Drętwiało mi całe ciało nie mogłam złapać butelki z woda, nie mogłam jeść. Nie mogę powiedzieć " moj facet" spisywał sie na medal zajmował dzieckiem, pomagał mi iśc do toalety, podawał picie którego sam nie mogłam objąć, smyrał po plecach, by złagodzić ból. O godzinie 10 musiałam wziąć kolejną dawkę (2 tabletki Misoprostolu) pod jezyk, bałam się że to zabieg aborcji nie przyniesie rezultatów , ponieważ inne dziewczyny opisują jak szybko to działa, u mnie było na odwrót, no ale każdy organizm jest inny. Moja kochana przyjacółka również wapdła na troche, wspierała mnie zajmowała się synkiem jak prawdziwa mama chociaż nie ma własnego dziecka, jestem jej naprawdę wdzięczna.
Wracajac do tematu około godziny 12 bóle troszeczkę zaczynały ustępować wiec wstałam z łóżka by troszeczkę posprzątać, lekarz do którego zadzwoniłam że oprócz boli nic sie nie dzieje dał mi taką radę. minęło 2 godziny o 14 stej poszłam na do toalety chcąc sprawdzić czy nadal tak samo krwawię, wstając poczułam że coś wylatuje ze mnie byłam w szoku nie miałam pojecia co to było postanowiłam to sprawdzić (wiem to obrzydliwe co zrobiłam , ale musiałam mieć pewność) wzięłam patyk wsadziłam reke do sedesy i patykiem wyciągnełam to z wody ( musiałam to zrobić, ponieważ nic nie było widać w sedesie, dlatego że woda była zmieszana z krwią) poprosiłam ojca mojego dziecka by podszedł zerknął nie byłam pewna , nie p[otrafie opisać jak to wygladało jakieś farfocle wisiały białe i po srodku był jakis woreczek z woda w srodku a gdy odsłoniłam zobaczyłam coś sinego w srodku, nie było dokładnie widać co , ale pomyślałam że to napewno musi być to. Bóle nagle ustały wrócił mi apetyt i z tym siły, nie na długo poniej znów pobolewał mnie brzuch i zaczełam dopiero mocno krwawic. okolo 18 wyleciało znow cos dziwnego ze mnie , podejrzewam że to łozysko. Bardzo cierpiałam , ale zarazem ucieszyłam sie tak jak bym uwolniła sie od czegoś. Nie mogłam mieć kolejnego dziecka ponieważ , pisząc " moj facet" to własnie tak jak by nie moj mega nie odpowiedzialny dziecinny człowiek, który traktuje wszystko jak zabawkę, pewnie zastanawia was dlaczego zaszłam z nim w ciąże. Już mowię dlatego że wciąż żyłam nadzieją na to że wkońcu sie zmienił, niestety to raczej nigdy nie nastąpi. Ogarnia mnie smutek i radość. Wiem że nigdy wiecej tego nie zrobię , jak również teraz zrobię wszystko by się dobrze zabezpieczyć, bo wczesniejsza antykoncepcja ka prezerwatywy nie podziałały...
bardzo chciałam sie podzielić z wami moja historią ponieważ stwierdziłam że to nie jest tak jak piszą inne dziewczyny, żDzień w którym dowiedziałam się o ciąży (kolejnej ciąży) był jednym z najgorszych dni w moim życiu. Spóźniał mi sie okres, właściwie to nie miałam regularnego cyklu, po pierwszej ciąży jeszcze mi sie nie uregulował. Drwiąc sobie z całej historii, zadzwoniłam do "mojego faceta" i śmiejąc się wypowiedziałam słowa : kup mi test ciążowy , nie mam okresu zmieniła mi sie strasznie cera i jakoś dziwnie sie czuje, chce mieć pewność że po prostu spóźnia mi sie okres ze względu też na owe zapalenie które mi dokuczało od jakiegoś czasu. Wiec jak wrócił do domu z testem w reku nie zwracałam uwagi na to czy wykonam go nad czczo , poszłam wiec do toalety i zrobiłam go pasek zaczynał sie zabarwiać, przy pierwszej ciąży od razu pokazał sie pierwszy pasek i zaraz drugi , tym razem nie pokazała sie pierwsza kreseczka tylko ta która oznajmia że ciąży nie ma a test został wykonany poprawnie. Ucieszyłam się niesamowicie, lecz gdy spojrzałam drugi raz zobaczyłam niewyraźna drugą kreseczkę, która z sekundy na sekundę się coraz bardziej zabarwiała .. Dziewczyny mówię wam niesamowicie okropne uczucie. Strasznie zdenerwowana wyszłam z ubikacji poszłam do pokoju gdzie siedział " mój facet" rzuciłam w niego tym testem, rozpłakałam się nie wiedziałam co robić nie wiedziałam o stronie "Women on Web" szukając pomocy obdzwaniając wszystkich lekarzy w mojej miejscowości żaden nie był skory do pomocy , każdy odmawiał mi. Długo szukałam domowych sposobów na poronienie, ale niestety stosując je żadne nie skutkowały : gorące kąpiele, Wit C1000, herbatka przeczyszczająca dopochwowo , po prostu żaden to wszystko odgrywało się tylko na moim organizmie. Gdy straciłam już nadzieje, trafiłam na forum, pisało na nim by w wyszukiwarkę wpisać hasło "kobiety na fali" tam była podana strona właśnie Women. Bez zastanowienia wypełniłam kwestionariusz napisałam o zmniejszenie darowizny, uzyskałam pomoc od tej instytucji. Szukałam banku by dokonać przelewu, kiedy go zrealizowałam napisałam e mail z potwierdzeniem przelewu , paczka została nadalna 31grudnia dotarła 11stycznia, no i się zaczęło... we Wtorek poszłam do ginekologa, bardzo przemiły mężczyzna, który najpierw zastosował u mnie kuracje z luteina pod jezyk ( przedawkowanie) , ale ona równie nie pomogła. Poprosiłam go o wykonanie badania USG, bez żadnego problemu je wykonał z obliczeń od okresu powiedział że to 10 tc a z badania wynika że to około 9 tc , ucieszyłam sie opowiedziałam mu o tabletkach zamówionych, oczywiście powiedział że nie zna ich działania ale nie zganił mnie, potwierdził że mogę się kontaktować z nim z każdą wątpliwością. To był cud , może nie pomógł mi sam , ale zaoferował opieke i dodam jeszcze że po wszystkim pozwolił mi przyjść na badanie kontrolne.
Przejdę do sedna sprawy , więc w środe o godz 6 rano wzięłam Mifepristone, z niecierpliwością odczekałam 24 godziny. Nastepnego dnia o 6 rano wzięłam pierwszą dawkę Misoprostolu (4 tabletki pod język), gdy minęło 30 minut tabletki sie rozpuściły a ja gwałtownie dostałam dreszczy, podejrzewam że była to gorącza ale nie zmierzyłam jej nie byłam wstanie wstać z łóżka a " moj facet" otulał mnie kołdrą i mocno przytulał (dziecko które ma rok spało obok nas). Po kolejnych 30 minutach poczułam że muszę udać się do toalety, zrobiłam siusiu wstałam i zobaczyłam pierwszą krew, ucieszyłam się. poszłam położyłam się od razu napisałam do przyjaciółki, o tej wiadomości. Leżąc ciągle miewałam dreszcze , gorączka która wystąpiła to 37,7 stopnia C , brzuch pobolewał jak w czasie miesiączki. Nagle po kolejnej wizycie w toalecie , objawy minęły zaczęłam się denerwować że coś idzie nie tak. Przez kolejne dwie godziny nic się nie działo, a ja zdrzemnęłam się. Wybiła godzina 9 mój syn obudził się ja już ze zdenerwowania chodziłam po mieszkaniu w tą i z powrotem. Zaczął znów pobolewać mnie brzuch , obudziłam ojca mojego dziecka bo również przysnął. Moj synuś wszystko wyczuwał przytulał sie i nie odstępował mnie na krok.
NO I SIĘ ZACZĘŁO ! bóle się nasilały, ale krew leciała nie tak jak inne dziewczyny opisują że jak z kranu , słabo jak kończąca się miesiączka. Ból z każdą minutą był coraz silniejszy, byłam przygotowana na skurcze, które dostałam podczas pierwszego porodu, ale naprawdę mogę z czystym sumieniem się przyznać, że ten ból był o wiele wiele silniejszy, myślałam że nie przydadzą się leki przeciwbólowe a tu jednak bez nich myślałam że umrę. Zwijałam się na łóżku starałam sie nie krzyczeć ale niekiedy to było koniecznością. Bole trwały bardzo długo od godziny 9 do godziny 12 . Dretwiało mi całe ciało nie mogłam złapać butelki z woda, nie mogłam jeść. Nie mogę powiedzieć " moj facet" spisywał sie na medal zajmował dzieckiem, pomagał mi iśc do toalety, podawał picie którego sam nie mogłam objąć, smyrał po plecach, by złagodzić ból. O godzinie 10 musiałam wziąć kolejną dawkę (2 tabletki Misoprostolu) pod jezyk, bałam się że to zabieg aborcji nie przyniesie rezultatów , ponieważ inne dziewczyny opisują jak szybko to działa, u mnie było na odwrót.
Niestety zmagałam sie z tym wszystkim bardzo długo. Wpadła do mnie moja kochana przyjaciółka , nie na długo bo miała swoje różne sprawy ale troszeczkę odciążyła " mojego faceta" od pilnowania syneczka, zajęła się nim cudownie, jak by była jego mamą, chociaż nie ma jeszcze swojego dziecka, chyle czoła przed nią . Bardzo jestem jej wdzięczna , okazała mi zrozumienie i pomoc . Kazdego dnia mnie wpierała\, pocieszała mówiła że poradzimy sobie z tym że znajdziemy jakieś rozwiązanie , miała rację.
Wracając do sedna sprawy około godziny 12 bóle zaczęły ustępować, więc wstałam z łóżka by troszeczkę posprzątać (wiadomo facet z dzieckiem w domu to już nie ma czasu na sprzątanie i zajmowanie sie maluchem), ale to są faceci. Wstałam też dlatego, że wcześniej dzwoniłam do mojego cudownego lekarza , który powiedział że z każdą wątpliwością mogę sie z nim skontaktować. On udzielił mi rady bym wstała poruszała sie tyle na ile to jest możliwe i nadal czekała na efekty, ponieważ ból był oznaka rozwierania sie szyjki macicy , jeszcze nic nie jest stracone. Te słowa dodały mi otuchy. O godzinie 14stej poszłam kolejny raz do toalety sprawdzić czy nadal tak samo krwawię jak wcześniej , podnosząc sie z toalety poczułam jak coś ze mnie wypada, byłam w szoku. Nie potrafię tego opisać jak to wyglądało , po prostu bylo mnóstwo jakiś białych farfocli a w środku jakiś pęcherzyk z wodą a w nim coś sinego , myślę że to było to zawołałam ojca mojego dziecka by zerknął, ale on nie miał o tym zielonego pojęcia. Ucieszyłam się że w końcu to nastąpiło , zarazem byłam smutna że musiałam to zrobić i w dodatku że w takich warunkach. Wieczorem koło godz. 18stej wyleciało znów coś że mnie już troszkę mniejszego, podejrzewam że było to łożysko.
Postanowiłam że umówię że umówię się na wizytę do lekarza by sprawdzić czy wszystko jest w porządku i czy moja macica oczyszcza się sama.
Opisałam wam moja historie dość szczegółowo, ponieważ inne dziewczyny pisały że to tak wszystko ładnie pięknie postępuje jednak tak nie jest, ale możliwe że to zależy od organizmu , bo przecież każdy jest inny.
Czy żałuję ? Nie , ale wiem że pozostanie to już na zawsze w mojej pamięci, że zawsze bedę rozpamiętywać to zdarzenie , co gorsza od samego początku czułam że jest to dziewczynka o której zawsze marzyłam.
Wiem że zrobię wszystko bym już nigdy nie znalazła się w podobnej sytuacji, bo to straszne przeżycie dla kobiety.

2016 Poland

Niestety jesto ciężkie doświadczenie dla kobiety i ważna decyzja w życiu .

Nauczka na przyszłość by bardziej być uważnym i nie dopuścić do owej sytuacji

Nieodpowiedzialność mojego partnera, brak własnego mieszkania, brak pracy , oraz to że już mam jedno dziecko i zbyt mała przerwa

Did the illegality of your abortion affect your feelings?

w pewnym stopniu tak.

How did other people react to your abortion?

wtajemniczone osoby , okazały tolerancje i pomoc

Veronica

Yo aborté a las 5 semanas. Yo decidí.

Maggie

Desculpa não te ter dado uma chance de sobreviveres, mas fiquei demasiado…

Aleja12-09

Por siempre y para siempre en mi mente.

Issy

Tome una decision

Bel

Tak, miałam aborcję

Yukino

Yo aborte

María

Mirar hacia adelante.

dessa

fiz um aborto sozinha

Vittoria

Me siento vacía ...

Uma Mulher

Pra mim, fazer um aborto foi um ato de responsabilidade

Jo

I'm in a loving relationship and it wasn't too long ago when I found out I was…

A .

16 semanas de terror

Carolina

Me enfrente a la injusticia de haber nacido mujer

Daisy

I had an abortion about seven years ago when I was 16. I was in an abusive…

Aguacate

Como abortar en una ciudad donde es penalizado el aborto las primeras semanas.

Monia

Gdy dowiedziałam się że jestem w ciąży byłam przerażona. Nigdy nie przepadałam…

Izabela

Mam 20 lat i zupełnie nie byłam przygotowana na ciąże.
Ja i mój chłopak…